piątek, 21 stycznia 2011
Sonnenbräu Ebermannstadt Eber-Weisse
Jeszcze zanim spróbowałem piwa, już wiedziałem dlaczego na etykiecie jest to co jest. Piwo jest tak nagazowane, że strzeliło jak szampan. Ze świńskim rykiem.
Zapach słodkawy, owocowy. W smaku lekko śliskie, mocno sycące i słodycz ustępuje szybko miejsca delikatnej kwaskowatości. Wydaje mi się też, że jest jakby lekko wytrawne. Takie wrażenie na samym końcu można odnieść.
Kolor - przy nalewaniu klarowne, jasne. Po zamieszaniu i dolaniu drożdży piwo staje się zupełnie mętne, koloru pomarańczowo-piaskowego.
Pianka nie utrzymuje się długo, mimo silnego nagazowania. Już po chwili tworzy na powierzchni milimetrowy kożuszek, który bardziej przypomina głowę łysiejącego faceta niźli czuprynę młodego, jurnego pejota.
W sumie dobre, dobre bo pszeniczne, ale nie powiem, żeby było jakieś wyjątkowe. Czegoś mu wyraźnie brakuje, nie ma charakteru. Smakuje trochę jak wzór pszenicznego, baza, fundament - ale bez "tego czegoś" - czy to silniejszego kwasku, czy większej słodyczy. Jest jak zwykłe ciasto na pizzę - do momentu, gdy nie doda się sera, wędliny i pieczarek to po prostu zwykłe ciasto. A ja wolę pizzę.
TRÓJKA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z powodu natłoku spamu, komentarze są moderowane. Sorry! takie czasy!