środa, 20 marca 2013

Krakauer miodowo malinowy - Browar Południe [5.3%]


Przyznam się szczerze, że czasem sobie takie piwo zaserwuję - lekki, neutralne, plasterek cytryny plus sok malinowy od dziadka - z prawdziwych malin, naturalny, a nie taki z datą ważności do 2143 r.

I tak właśnie smakuje to piwo. Wcale nie jest przesłodzone (obawiałem się tego już po samej nazwie). Nie przekombinowane, bardzo dobre piwo smakowe, dokładnie takie, jakie sam bym sobie zrobił. Trunek miód malina.

Cena: Nie znam, u mnie w sklepach tego jeszcze nie ma.
Moja: 4.
Zaleta: Nie za słodkie, naturalne.
Wada: Nie doszukałem się, niemniej to nie mój styl.

Krakauer miodowy - Browar Południe [5.2%]


Spodziewałem się nieco mniej inwazyjnego miodu :) Po samym zapachu ciężko określić, mieszanina woskowego plastra miodu z czymś, co należy do kota... (proszę nie myśleć, że coś jest nie tak z zapachem - po prostu mam takie dziwne skojarzenia... pewnie tylko ja, więc bez obaw)

Piwo słodkie, ale tylko przez pierwszą połowę. Później pije je się bardzo przyjemnie, podniebienie musi otrząsnąć się z szoku i przyzwyczaić do większej niż zazwyczaj słodyczy. Potem można już analizować subtelności - lekko gryczany finisz i przyjemną kwaskowość.

Z miodowych piw nie będzie to jednak mój nr 1. Nie, że jest złe - bardzo posmakuje komuś, kto lubi słodsze piwa. Ja obecnie jestem na etapie piw bardzo silnie chmielonych, więc spotkanie z tą pszczółką lekko mnie zszokowało.

Obiektywnie - bardzo dobre, nie czuć chemii, jest słodkie (w końcu miodowe) ale nie na tyle, żeby trzeba było zagryzać chlebem.

Cena: Nie znam, u mnie w sklepach tego jeszcze nie ma.
Moja: 4.
Zaleta: Przyjemnie gryczany posmak, nie za słodkie.
Wada: Nie doszukałem się.

Krakauer niefiltrowany - Browar Południe [5.5%]


Dawno nie piłem tak dobrego polskiego piwa.
Smak nienachalny, trudny do uchwycenia - piwo samo się pije, autentycznie brałem łyczka za łyczkiem żeby wgryźć się w sens smaku, i nie byłem w stanie w 100% go ogarnąć - szybko było po butelce...

Sycące, delikatne, rześkie, gdzieś w tle czuć owoce i słody. Balans, harmonia, równowaga. Przypomina mi najlepsze litewskie czy ukraińskie produkty.

Jak tylko piwo pojawi się na rynku zmieniam moje obecne "codzienne piwo" właśnie na to.
Wszelkie "niefiltrowane" browary dostępne obecnie na rynku (ok, te najbardziej popularne) mogą się schować. Tak się powinno warzyć piwo.

Generalnie, piwo przywróciło mi wiarę w umiejętności polskich browarników. Do tego należy odnotować solidna, profesjonalną etykietę. Chylę czoła - piwo jest świetne.

Cena: Nie znam, u mnie w sklepach tego jeszcze nie ma.
Moja: 5.
Zaleta: W końcu coś, co dorównuje najlepszym piwom litewskim.
Wada: O ile wadą nie okaże się cena, nie ma wad.

piątek, 21 października 2011

Roggenbier goździkowe - Browar Elefant [5.9%]


Zapach - pierwsze, co przykuwa uwagę po otworzeniu butelki.
Interesujący, korzenny, intensywny.

Nagazowanie bardzo przyjemne, kolor śliczny, dunkelowo nieprzenikniony.

Smak. Tutaj nieco gorzej.
Z jednej strony silnie ukazują swoją obecność przyprawy, z drugiej próbuje przebić się żyto.
Trunek oryginalny - w szklance po powierzchni pływają, niczym opuchnięte ciała topielców w Gangesie, dwa goździki dodane podczas butelkowania. Jednym słowem - klimatycznie.

Konsystencja piwa sama w sobie jest niepowtarzalna - gęste, oleiste, jakby lepkie. Do tego ciężkie goździkowe nuty w połączeniu z subtelnymi drożdżami (użyłem pszenicznego szczepu WB-06) - zestaw potrafi naprawdę narobić niezłego bałaganu w przełyku :)

Piwo jest ciekawe - i tak na nie trzeba przede wszystkim patrzeć. Trzy główne, z pozoru sprzeczne ze sobą nurty - ciężkie, kleiste żyto (zawieszenie), pszeniczne drożdże dające delikatny, owocowy sznyt (karoseria), i goździk za kierownicą. Tak, to on nadaje temu wszystkiemu kierunek. Pytanie, czy w dobrą stronę jedzie.

W skrócie, bo widzę, że zaczynam się już powoli powtarzać:

zapach - świetny
kolor - jak najbardziej
smak - ciekawy, ale na samej końcówce zdecydowanie czuć gorycz pochodzącą od przyprawy - na przyszłość będę dawać połowę dawki.

Jakie jest to piwo... ciężko powiedzieć. Jest moje, mogę nie mieć dystansu (choć wydaje mi się, że jest dokładnie odwrotnie, w zachwyty nie wpadam, szukam słabych stron). Złe nie jest, ale więcej niż 2 byt na raz bym nie wypił. Z drugiej strony pływające po wierzchu łodyżki i klimatyczność piwa działają na plus. Z całą pewnością nie piłem czegoś podobnego nigdy wcześniej, co też można na plus zaliczyć.

Cena: Bezcenne.
Moja: 4.
Zaleta: Nowy, oryginalny smak.
Wada: Nigdy w życiu nie uda mi się już powtórzyć w 100% tego smaku. Dar i przekleństwo piw domowych.

czwartek, 20 października 2011

Duff - Intoduff S.L. [5%]


Trzecie i ostatnie z wakacyjnej dostawy od pana Sebastiana S. (33l.).

Poprzednie to Dorada i Steinburg (brzmi jak nazwiska zachodnich turystów - pan Steinburg w drodze na Teneryfy poznał panią Doradę. Pani Dorada nie miała nic przeciwko kontynuowaniu podróży u boku pana Steinburga. Mimo określenia "u boku" styczności z jego bokiem nie miała - zazwyczaj bowiem widziała go z przodu bądź wcale - mimo, że był blisko)

Piwo słynie z tego, że pije je Homer Simpson. Nie do końca się orientuję, czy piwo to jest rzadkim okazem, ale wolę myśleć, że tak właśnie jest. Przynajmniej zrekompensuje mi to jakość trunku...

Więc, wielbicielu Simpsonów, jeśli zastanawiałeś się jak smakuje piwo z Twojej ulubionej kreskówki:

- ma wyraźny, intensywny zapach (perfumowo-słodkawy)
- kolor słabiutko, jasny (nie tak żółty jak Homer)
- pianki brak
- nagazowanie w sam raz
- smak - niestety, ale nasze piwa typu "biedronka" - na szczęście te mniej ordynarne w odbiorze.

Jest lekkie, w miarę łagodne, ale czuć pewną chamskość, którą zazwyczaj łatwo osiąga się podczas szybkiej i taniej produkcji.

Etykieta, jak widać, taka po prostu miała być. Simpson mode ON.


Cena: 2,5 euro (ok. 11zł).
Moja ocena: 2.
Zaleta: okaz kolekcjonerski.
Wada: Niektórzy (pozdrawiam, Homer!) muszą pić to codziennie.

wtorek, 18 października 2011

Klasik - Plzeňský Prazdroj [3.8%]


Jak sama nazwa wskazuje - klasyczne piwo. Wszystko to, co można sobie wyobrazić pod szyldem "piwo" jest właśnie tutaj. Zajmuje sobą 0.5 litra i ma 3.8 procenta. Po prostu piwo.

Słody klasyczne, kolor klasyczny, zapach jak i pianka klasycznie szybko zdycha, jak w typowym piwie.

Jest leciutkie i świeże, przyjemnie chmielowe, i nic poza tym.
Oczywiście warto, bo jest niezłe, ale tak serio... po co? 3.8%, trudno dostępne, chyba lepiej zająć się czymś innym. Niemniej, podczas wypadu do Pragi, kupcie 2-3 buteleczki. Będzie idealne na porannego kaca, bądź miłe wprowadzenie do popołudniowej imprezy. W swojej kategorii - lekkie lagery - dostaje ode mnie piąteczkę. Ale normalnie, maksymalnie 4 bym raczej dał...

Etykieta: Powtórzę się, ale... klasyczna. Przyjemnie kojarzy się z talią kart, oraz paroma innymi piwami. I ta szyszka chmielowa z koroną na głowie. Niezłe. Na dole widzę jakiś mały zestaw narzędzi... są nawet łychy piwowarskie... noże do masła...

Cena: 3zł.
Moja ocena: 5.
Zaleta: Dobre, nieskomplikowane, idealne na ciężki poranek.
Wada: mało oryginalne...

poniedziałek, 17 października 2011

Aecht Schlenkerla rauchbier märzen - Brauerei Heller-Trum / Schlenkerla


Ucieszyłem się. Kupowałem dla znajomego Aechta - pszeniczne, i podano mi zamiast tego marcowe. Patrzę - jakieś inne. Kurde, nie piłem - biorę dwa. A co.

Po rewelacyjnym poprzedniku strach próbować. Przelałem do szklanki, zrobiłem zdjęcie, patrzę i czekam, może samo się przetestuje.

Ok, na spokojnie - zapach wybitnie wędzony, kolor ciemno bursztynowy, nieprzenikniony. Smak. Eh.
Pamiętacie wędzonego Dżordża? Coś w tym stylu... chyba najwyższa pora polubić... Dla tych, którzy boją się klikania w linki, związane z tematyką wędzenia bądź nawiązujące bezpośrednio do Dżordża:
Piwo smakuje szpitalem. I to nie takim, gdzie widać budżet. Raczej polskim szpitalem.
Zamykam oczy, popijam Aechta... odrobina wyobraźni, i już mam w ustach rękaw uroczej pielęgniarki.
- Mój Boże! - mówię - nie prała pani tego kitla chyba od miesięcy, tak przesiąkł szpitalem.
- Zgadza się - odpowiada z uśmiechem - dokładnie od marca.

Mamy więc październik, trzymam w ręku piwo marcowe i walcząc z katarem zagłębiam się w szpitalne aromaty. Jest ok!

Chyba będę musiał poczytać na temat piw marcowych, a nawet rozważyć jego warzenie. Nie jest to bowiem smak odpychający, raczej coś do kontemplacji, głębszego poznania. Picie tego piwa przypomina mi trochę sytuację, gdy oglądamy coś obrzydliwego - zasłaniamy oczy, kręcimy głową, twardo mówimy "nie", ale jednocześnie nadal z ciekawością zerkamy przez palce.

Nie jest złe, jest po prostu inne. Gorzkawe. Kawowe. Z tym charakterystycznym, wędzonym posmakiem. Zawsze coś nowego... Zdecydowanie lepiej trafić na coś takiego w ciemnej uliczce niż na Żywca.

Patrząc na przedział gatunkowy - najwyższa nota.

Etykieta, a właściwie jej brak. Typowa niemiecka czcionka, pieczęć lakowa i to wszystko. Ale pasuje do smaku.

Cena: 7.60zł.
Moja ocena: 5.
Zaleta: Oryginalne.
Wada: Spróbuj to kupić w sklepie na rogu...

niedziela, 16 października 2011

Weideneder Weizengold - Weideneder Bräu [5.3%]


Konkretny, pyszny trunek, bardzo Paulanerowski, słodkawy, z oszczędnymi cytrusowymi smakami.

Piękna, śnieżnobiała, gęsta pianka, świetne, orzeźwiające nasycenie, smak bardzo konkretny i harmonijny, wszystko to daje nam piwo z górnej półki.

Poza tymi zachwytami, jest tylko jedno ale.
Piwo, mimo, że świetne, jest tylko powielaniem utartej, sprawdzonej ścieżki Paulanera.
Nic w nim odkrywczego, nie mogę jednak za to tego piwa winić... to, że akurat mam ochotę na coś oryginalnego, nie oznacza, że ma dostać zaniżoną ocenę.

Piwo jest świetne i taką dostaje notę.

Etykieta... przeciętna do bólu, jakby z szablonów MS Office z 2000 r. Może i miała być klasyczna, ale na Boga, te paski...

Cena: 5.10zł
Moja ocena: 5.
Zaleta: Dobra cena, klasyczny, sprawdzony smak.
Wada: kopia Paulanera, czyli mało odkrywcze.

sobota, 15 października 2011

Velen - Černá Hora [4.8%]


Świetny, rasowy pszeniczniak, o bardzo wyraźnym, cytrusowym (przewaga banana) aromacie. Zapach czuję mimo kataru! (wiem, wiem, mam katar a biorę się za testowanie piw, absurd... ale w laboratorium przecież nie pracuję, życie ludzkie od tego nie zależy...)

Piwo naprawdę pierwsza klasa. Nie mogę się wprost oderwać. Patrząc na cenę, która jest bardzo przystępna, jak i na dość znany u nas browar, śmiało można polecić dla tych, którzy ten gatunek piją najczęściej.

Mniej więcej w połowie kufla powąchałem piwo - kurcze! Czuć alkohol! Albo jakąś sztuczność!
Łykam - jest ok... możliwe, że coś w nosie, związanego z katarem, stanęło w poprzek i powstał filtr zapachowy - subtelności zostały odcedzone, a przedostała się sama baza zapachu, czyli procenty w stanie gazowym. Nieźle, nie? Coś jak nadczłowiek... megatester, Nosman.

Ok, pijemy dalej, już nie wąchamy.

Bardzo, naprawdę bardzo dobre. Nie przypomina innych czeskich piw pszenicznych (np. Primator), powiedziałbym, że jest to ujmujące połączenie Ukrainki z Niemcem (i nie mam na myśli branży porno) - wschodnie orzeźwienie, cytrusy, z niemiecką solidnością i treściwością. Próbować jak najbardziej.

Etykieta: nie wiem, czy ta pani / pan chce sprzedać tego kruka, czy tylko go prezentuje (w ręku to chyba tabliczka z jego imieniem?), ale cokolwiek robi, minę ma taką, jakby bolała ją otrzewna. Jako, że szanuję ludzi z problemami gastrycznymi , polubiłem ją natychmiast... poza tym przypomina mi postacie z tarota Marsylskiego, do którego również mam słabość...

Pani Velenko! Kruki do góry! Będzie ok! Z takim piwem źle być nie może...

Cena: 4.50zł
Moja ocena: 5.
Zaleta: Cytrusy, orzeźwienie, harmonia, delikatność.
Wada: Trzeba szybko pić, bo z czasem sporo traci na smaku.

piątek, 14 października 2011

Granát - Černá Hora [4.5%]


Kopia Kerna, z niewielką poprawką - w wersji 2.1 Kern, czyli Granat, otrzymuje łatkę w postaci kawowego aromatu. Z głębszym kolorem, słodszym zapachem, nadal zachowuje typową dla tego browaru oleistą gorzkawość.

O 0.5% podskoczyła moc, co na różnicę smakową między tymi dwoma ciemniakami nie wpływa w żaden sposób (testuję je bezpośrednio jedno po drugim, więc mam porównanie w trybie rzeczywistym...).
Przyjemna goryczka, kawowy aromat, aksamitny smak - jest ok.
Nadaje się wyśmienicie do ogródków piwnych - jest lekkie, nie zamula, ciężko się tym napić i wchodzi jak woda.

Etykieta taka jak w poprzednio opisywanym piwie, nic się we mnie nie zmieniło, nadal mi się nie podoba, bardziej mi taka stylistyka pasuje do whisky... nie wiem dlaczego, ale tak jest.

Cena: 4zł.
Moja ocena: 4.
Zaleta: kawowy aromat.
Wada: na siłę nie będę szukać.