poniedziałek, 18 lipca 2011
Smokey George - Rittmayer [5.0%]
Przedziwne piwo. Pełne zaskoczenie zaraz po otwarciu butelki - ZAPACH.
Zapach kojarzy się tylko z jednym - stary szpitalny magazyn wypełniony igłami, lekami, znoszonymi fartuchami i sprzętem medycznym. W kącie od strony okna stoi nawet mały, dziecięcy rowerek. Nie wiem, skąd on się tam wziął, nie piszcie do mnie proszę w tej sprawie. Być może ma dopełniać demoniczności etykiety - średniowieczny zakład dla obłąkanych.
Zapach tak bardzo dominuje i tak silnie działa na psychikę, że nie mogę skupić się na smaku. Autentycznie, na oddziale zakaźnym powinni pić to zamiast kawy. Ordynator nawet by się nie zorientował (i to nie dlatego, że sam chodzi nawalony), piwo to jest naprawdę, że tak powiem, lekarskie.
Postaram się coś jednak o smaku napisać.
Jest słodkie, ale w taki specyficzny, stęchły sposób (wiem, to piwo wędzone, rządzi się własnymi prawami). Nie do końca mi to pasuje. I nawet w smaku czuć te lekarstwa. Próbowałem pić to na różne sposoby - z zatkanym nosem, na balkonie, z pomidorem w kieszeni i z telefonem do przyjaciela. Nic nie zmieniło tego posmaku.
Pianki brak, nasycenie średnie, kolor ciekawy, lekko ciemny.
Mam wielki problem z oceną. Równie dobrze dałbym 5 za oryginalność i sam fakt, że to pierwsze w moim życiu piwo, które bardziej wącham, niż smakuję, ale i 2, bo najzwyczajniej, jak już minie zaskoczenie, piwo te śmierdzi szpitalem. Po prostu.
Po namyśle daję 3, bo z ciekawości dopiłem do końca, ale z całą pewnością nie kupię go ponownie (chyba, że będę chciał komuś zrobić naprawdę oryginalny prezent - z tym że chyba tylko ludzie z branży - lekarze - by zrozumieli ten niuans).
PS czytałem opinie o tym piwie na "konkurencyjnych" stronach - i nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego nie było nawet słówkiem szepnięte o tym zapachu... Czyżby, tradycyjnie, trafiła mi się jakaś lewa partia?...
Cena: 7.30zł
Moja ocena: 3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witam autora:) Rewelacyjny pomysł na bolga. Przyznaję, będę regularnie śledził Twoje dalsze zmagania ze złocistymi trunkami.
OdpowiedzUsuńJeżeli można, to kilka moich uwag... brakuje rankingu ocen i ewentualnie rankingu cen. Bardzo by pomógły w wyborze...
Mieszkam w Czechach, dlatego jestem ciekawe Twoich recenzji czeskich piw... Staropramena, Bernarda, Budwara, Kozla, Kruszowic itd. Trochę tu tego mamy:)
A tak zupłnie z innej beczki, spróbuj kiedyś hoegaardena, ciekawe co o nim napiszesz:D
Życzę wytrwałości w testowaniu:)
Pozdrawiam,
Igor
jestem
Dziękuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuńCo do sugestii - kolejna partia testów, którą mam zamiar dodać (napływają falami) ma już rankingi o których piszesz, będę dodawał uzasadnienie mojej oceny patrząc na kategorię wagową danego piwa, oraz, w miarę możliwości, cenę. Pracuję też nad tagami do każdej "recenzji", ale to naprawdę sporo roboty, i nie wiem, kiedy to wykiełkuje...
Czeskie piwa oczywiście znam i bardzo sobie cenię (może banalnie, ale zwłaszcza Staropramena - http://pejot.blogspot.com/search/label/Praha - zdarzało się być, i właśnie to konkretne piwo docenić, chociaż opisując Pragę nie napisałem właściwie nic o piwach, chciałem na to poświecić osobny post, ale nie wyszło...)
Hoegaardena piłem wczoraj, jednocześnie opisując (długa historia :)), więc proszę o cierpliwość - na pewno pojawi się wpis do końca tygodnia.
A co do piw czeskich - mówisz, masz :) Jak tylko skończę z Łotwą / Estonią (miałem właśnie sporo rodzynków z tych rejonów - dziękuję Asia), wezmę się za Czechy.
Pozdrawiam!
poprawka - do końca tygodnia wpis o Hoegaardenie się nie pojawi - wrzucam teraz recenzje codziennie, ale po jednej - i musi troszkę poczekać na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńWrażenia zapachowe jak najbardziej prawidłowe ;) Dziewczyna powiedziała, ze zalatuje politurą ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepszy w smaku niż zapachu ta wędzonka. Spróbowałem i powtórek raczej nie będzie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiwo pachnie Ardbegiem. Po prostu.
OdpowiedzUsuń