czwartek, 31 marca 2011
Familienbrauerei Jacob - Jacob Weizen-Bock
Na dziś kolejna porcja świeżynek.
Kwaskowate, mało nasycone, wyraźny, wędzony posmak. Do wędzonego sera - rewelacja (nie próbowałem, ale podczas degustacji cały czas mi chodziło te połączenie po głowie). Zapach w porządku. Kolor głęboki, mocno karmelowy. Brakuje tylko nasycenia.
Piwo, mimo że wędzone i zdecydowane w smaku, sprawia wrażenie wodnistego, jakby było rozwodnione. Słyszałem też opinie, jakoby pod koniec czuć było wyraźnie alkoholowe posmaki. Ja tego tak nie odczułem (może dlatego, że jestem uodporniony na alkohol?), z drugiej strony, 6.5% to całkiem sporo i coś może być na rzeczy. Szkoda tylko, że pozostałe dwa piwa przeznaczone do dzisiejszej degustacji są słabsze, powinienem zacząć testy właśnie od nich... następnym razem o tym pomyślę. Tymczasem, pewnie z głodu, po głowie oprócz wędzonego sera zaczęło mi też chodzić pieczywo czosnkowe. Pasowałoby po prostu bosko.
Nie jest źle, ale coś mi w tym piwie nie pasuje tak do końca. Lubię dunkele, ten się zalicza. Może ta jego wędzonowatość? Ciekawa sprawa, ale chyba nie dla mnie, albo najzwyczajniej nie trafiłem w moment - to świetne piwo jako dopełnienie grillowanego jedzenia, wśród znajomych, i najlepiej w upalne, weekendowe popołudnie, gdy nie trzeba na drugi dzień iść do pracy. Otworzone do testów, w domu, bez dobrych dusz, do których można by się odezwać, po prostu nie powala, nie pasuje. Nie poprawia sytuacji nawet dobra muzyka. Ten ciężkawy, mięsisty trunek aż się prosi o konkretną biesiadę. Tak czy inaczej, solidna czwóreczka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z powodu natłoku spamu, komentarze są moderowane. Sorry! takie czasy!