poniedziałek, 3 października 2011

Książęce pszeniczne - Tyskie Browary Książęce [5.1%]


O istnieniu takowego dowiedziałem się przypadkiem, bo, jak widać po ilości postów dodanych od wakacji, nieco wypadłem z obiegu.

Kolejne na rynku piwo pszeniczne przelało jednak szalę "goryczy" i postanowiłem się z nim rozprawić na szerszym forum.

Po pierwsze - skąd wiedziałem, że rynek komercyjny (koncernowy) tak szybko podchwyci temat piw pszenicznych? Że tak szybko, po modzie na piwa niepasteryzowane / niefiltrowane / miodowe przyjdzie czas na trudne konsumencko, wyrafinowane smakowo pszeniczne? Nie wiem, ale to chyba było do przewidzenia, jak tylko jeden mały browar próbował coś z tym zrobić, reszta musiała podchwycić. Mamy efekty szybciej niż myślałem.

Dobrze, że rynek idzie w tym kierunku, że mamy coraz większy wybór na sklepowych półkach, źle, że wybór ten i tak sprowadza się do "kiepskie", "paskudne", "przeciętne" i "ekstra!... aha, ale to nie polskie"

Niemniej dziać się dzieje, i to samo w sobie już jest na plus. Konsumenci przecież sami zweryfikują i, mam nadzieje, lepsze się utrzyma (ciągłą obecność na naszym rynku fatalnych piw tłumaczy chyba tylko cena - pszeniczne, na szczęście w nieszczęściu, tanie nie jest)

W smaku... w smaku nie jest złe, pierwsze dwa łyki nawet całkiem niezłe - ciekawostka, przy nalewaniu musiałem sporo odczekać, tak buszowało - ale gaz niezwykle szybko opuścił kufel - od połowy piłem już praktycznie z zerowym nasyceniem.
Aromatowo porównałbym z produktami ukraińskimi, czyli mocno wyczuwalne nuty cytrusowe i znikoma kwaskowatość.
Zapach na poziomie, idąc w parze z kolorem. Ukraina w całkiem przyjemnym stylu.

Sączyłem tak sobie, chwaląc na głos i w duchu, gdy zbliżyła się połowa kufla. I przykra niespodzianka. Piwo drastycznie, wraz z gazem, traci smak. Nawet nie tyle traci, co zmienia...
Cytrusy i goździki sprawiają wrażenie wytworu czystej chemii, a nie pieczołowitej pracy drożdży, aromat mało kwaskowaty okazał się po prostu cukrem w przebraniu. Ostatnie dwa łyczki wychyliłem bez radości i przekonania.
Musimy jeszcze popracować nad tym gatunkiem... To ewidentnie nie nasza, polska, specjalność.

PS Herb sugeruje, jakoby piwo powstało pod skrzydłem "Tyskie Browary Książęce". Dziwnym trafem, a może i nie, wybaczcie, ale już się w tym gubię - piwo wyprodukowano w Holandii dla Kompanii Piwowarskiej (do której należy przecież Tyskie).

Jednak, jak widzę, coraz "modniejsze" staje się ukrywanie nazwy prawdziwego browaru, zwłaszcza przy nowych produktach wypuszczanych na rynek.
Czyżby miało to związek z niepewnością, czy dane piwo się obroni? Lepiej nie szargać dobrej nazwy, utartej pozycji na rynku? Sam już nie wiem... oby tylko skutkowało to kolejnymi, ciekawymi markami na naszych półkach.

Cena: 4.49zł.
Moja ocena:
4.

Zaleta:
plus za próbę, plus za obranie kierunku na pszeniczny wschód.

Wada:
Po odstaniu 20 minut piwo traci 80% ze swego uroku.

5 komentarzy:

  1. Z tym ukrywaniem producenta - na facebooku marki można przeczytać, że chodzi o to, że KP mogło szybko wystartować z tym produktem bez ponoszenia ogromnych inwestycji w budowę linii produkcyjnych w Polsce. Łatwiej im było po prostu skorzystać z tych, które już są w ramach koncernu Sabmiller.

    OdpowiedzUsuń
  2. wodniste, słabo wysycone i nijakie. owszem, pierwsze koty za płoty, ale ja następnym razem zamiast ryzykować polskiego koncernowego pszeniczniaka pozostanę przy Pszenicznym Obolonie, przynajmniej będę pewien jakości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pewności - może to kwestia nalewania, może szkła, a może egzemplarza lub schłodzenia, ale moje testy wypadły nieco pozytywniej. Owszem, to nie jest górna półka tym bardziej, że do tej pory wykładnikiem dla mnie były o dziwo przeniczne trunki zza wschodniej granicy, ale to piwo daje radę. Z dystansem podchodzę do produktów koncernów, ale ta recenzja skłoniła mnie do testu i byłem miło zaskoczony. Na wszelki wypadek podam parametry spożycia (ale brzmi :D ) : 30 minut po sałatce z rukoli i parmezanu, temperatura ok. 10 stopni (zatem dość zimne), szklanka zwężona z góry (zwykle pszeniczne podaje się w wysokich szklankach o otwartej od góry konstrukcji - więc niezbyt zgodnie z obyczajem). Nie zaobserwowałem wysycenia, smak owszem delikatny ale są osoby, które nie lubią nachalności aromatu.

    Podsumowując: popieram pewne 4 (ale takie pewne!)

    P.S. Co do odstania - pszeniczne pomimo, iż przeznaczone raczej dla degustacji nie powinny zbyt długo "polegiwać w szkle" taka ich uroda, Mało znam piw, które po 20 minutach nie tracą walorów :D No chyba, że ja jakiś niepokorny jestem ale niezwykle rzadko (dzięki słowniku) pozwalam swoim piwom stać aż 20 minut bezczynnie w szklance :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Piłem czerwone i pszeniczne nowej edycji (trochę inna etykieta), w smaku 90% tyskie klasyczne. Nie ma sensu przepłacać. Te piwa nie mają absolutnie nic wspólnego z dobrymi lub nawet średnimi przedstawicielami gatunku lager i weiss. Smakują tak jakby wziąć 9 butelek tyskiego i jedno lager lub weiss.

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiście nie zauważyłem w tym piwie spadku jakości w trakcie picia. Ale też zupełnie mnie nie porwało. Jest dość przeciętne, choć i tak lepsze niż pszeniczne z tyskiego browaru...Ogólnie mizeria a mogło wyjść całkiem pijalne i fajne piwo.

    OdpowiedzUsuń

Z powodu natłoku spamu, komentarze są moderowane. Sorry! takie czasy!