wtorek, 25 stycznia 2011
Schöfferhofer hefeweizen
Zbalansowane smaki - między kwasem, a nutami owocowymi - ta myśl przewija mi się przez głowę od pierwszego, do ósmego łyku. A to dobrze świadczy o piwie - wystarczy sobie przypomnieć, jak w jednym z poprzednich pszeniczniaków pierwszy łyk miał posmak ostu, zaś kolejne plastiku.
Można śmiało powiedzieć, że to braciszek Paulanera. Może tylko bardziej mydlasty w smaku. Nie czuć tu wyraźnie wybijającego się posmaku, co jednak nie świadczy o tym, że piwo nie ma charakteru. Ma, jak najbardziej - jest po prostu rzetelne, jak polski budowlaniec w Niemczech. Swoje zrobi dobrze i po cichu. Taki jest właśnie Schöfferhofer.
Barwa prześliczna; pomarańcz. Pianka - trzyma się twardo, nie za duża, nie za mała. Zapach - kojący, stonowany.
Spokojnie daję 4.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z powodu natłoku spamu, komentarze są moderowane. Sorry! takie czasy!